Na początek kilka faktów. Pierwsza notka wymaga kilku słów wprowadzenia, więc wybaczcie, jeśli się znudzicie. Obiecuję, że potem będzie już tylko ciekawiej, a w każdym razie sama mam takę nadzieję 😉
O czym piszę: o moim wyjeździe na studencką wymianę w ramach programu ERASMUS
Gdzie jadę: Oulu, Finlandia
Kiedy: 31.08.2012 – ?.12.2012
Po co: A kto to wie? 😉 Myślę, że przede wszystkim spełnić marzenia, podszkolić angielski, nauczyć się chociaż podstaw fińskiego, poznać ludzi z różnych zakątków świata, wykorzystać szanse, które podsuwa nam życie. A od strony formalnej – studiować geografię 😉
Ponad rok temu przeglądając jakąś przypadkową stronę w sieci natrafiłam na informację, że następny rok akademicki będzie ostatnim, w którym można studiować za darmo kolejny kierunek. Jako, że od jakiegoś już czasu nosiłam się z zamiarem podjęcia nauki na jakimś interesującym kierunku, informacja ta bardzo mnie zaciekawiła. Po pewnych wątpliwościach jaki kierunek wybrać, po emocjach związanych z rekrutacją i przygotowywaniem wszystkich dokumentów, po wątpliwościach czy dam sobie radę z pogodzeniem pracy na etat i dziennych studiów…zostałam szczęśliwą studentką pierwszego roku turystyki na bydgoskim UKW.
Decyzja o studiach okazała się na tyle trafiona i satysfakcjonująca, że krótko po rozpoczęciu roku akademickiego zaczęłam rozważać wyjazd na erasmusa. Mówi się, że erasmus to szkoła życia. Już teraz – przed wyjazdem – jestem pewna, że to prawda! Ogrom dokumentów i formalności do załatwienia, informacji do zdobycia, maili do wysłania przekracza ludzkie pojęcie. Wszystko to student załatwia sam, oczywiście z pomocą koordynatora instytutowego i uczelnianego Biura Wymiany Międzynarodowej, jednak około 90% wszystkich spraw spoczywa na barkach młodego (albo stosunkowo młodego jak w moim przypadku) człowieka. Teraz – w miesiącu poprzedzającym wyjazd – jeszcze też nie wszystko jest załatwione od strony formalnej, pojawia się natomiast ogrom spraw technicznych – co kupić, co zapakować, co jeszcze zrobić przed wyjazdem. Było nie było jest to wyjazd na 4 miesiące, a przyjazd w międzyczasie do Polski jest raczej mało prawdopodobny 🙂
Jeżeli chodzi o emocje to jest ich wiele – od ekscytacji, radości, zaciekawienia po kiełkujący gdzieś tam strach jak to wszystko będzie. Na pewno będą trudne chwile, zwłaszcza na początku, gdy tęsknota za bliskimi i domem jest największa, tak samo jak i wyobcowanie w nowym środowisku. Potwierdzają to właściwie wszyscy, którzy już wyjechali. Te same osoby opowiadają, jak trudno i z żalem potem się wraca 😉 Cóż – wszystko to będę wiedzieć już niedługo i wy także, jeżeli zechcecie śledzić moje wpisy.
Na deser jedno z moich ulubionych zdjęć Oulu – przystań w centrum miasta.