Jeżeli bilety samolotowe na trasie Gdańsk-Bergen-Gdańsk kosztują 66zł – nie zadajesz pytań. Po prostu je kupujesz, pakujesz plecak i lecisz. Spakować możesz tylko plecak, ponieważ tylko tyle możesz ze sobą zabrać w cenie biletu, jednak na jeden dzień i jedną noc w zupełności to wystarczy – ja spakowałam do swojego śpiwór, ciuchy na zmianę i spore zapasy jedzenia.
Wylot do Bergen z Gdańskiego lotniska odbywa się krótko po godzinie 6 rano. Po nieco ponad godzinnym locie lądujemy na lotnisku położonym wśród gór. Z lotniska do centrum dojechać można oczywiście autobusem, jednak jeśli ktoś lubi spacery, a nie lubi przepłacać, to warto przejść się 2km na przystanek autobusu miejskiego – cena biletu na taki autobus jest około 4 razy niższa, a i tak kosztuje około 13zł. Już podczas podróży autobusem można podziwiać typowe Norweskie (skandynawskie?) budownictwo. Autobus zatrzymuje się w samym centrum miasta, tuż przy
charakterystycznym placu z sadzawką/basenem/jeziorem w środku. Wokół
dość wysokie góry. Bergen to góry, woda i zadbane domy – w całym mieście
nie znajdziemy ani jednego domu z zaniedbaną elewacja. Pierwsze kroki
kierujemy do McDonald’s – (stosunkowo) tanie jedzenie i darmowy
internet, tego nam trzeba po podróży!
Cechą charakterystyczną każdego Skandynawskiego miasta jest umiejętne łączenie klasycznej architektury z tą nowoczesną.
Bryggen („nabrzeże) wpisane jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Budynki rzeczywiście robią wrażenie – warto wejść jedną z bram do „środka”, a jeśli czas pozwoli to i zwiedzić tamtejsze, niewielkie muzea.
Niewątpliwie bardzo ciekawą atrakcją jest wjazd kolejką linową na górę Fløyen z której rozpościerają się wspaniałe widoki na miasto i port. Sama góra to miejsce gdzie mieszkańcy miasta udają się na weekendowe spacery, a także by obiegać, pojeździć na rowerze czy wyprowadzić psa. Miejsce wprost tętni życiem a widoki są niezapomniane. Nie muszę też chyba wspominać, że dla kogoś kto lubi wszelkie środki transportu tak jak ja sam wjazd kolejką jest czymś rewelacyjnym! Z góry natomiast polecam zejść pieszo – widoki po drodze powalają.
Schodząc z góry warto trochę pobłądzić po stromych, krętych uliczkach miasta. Momentami można się poczuć jak w San Francisco – nachylenie niektórych ulic jest bardzo duże.
Oczywiście Skandynawia to raj dla miłośników nowoczesnej architektury – oprócz klasycznych norweskich domków i zadbanych kamienic w Bergen zobaczyć możemy też piękny, klasyczny modernizm,a także zupełnie nowoczesny dizajn placu zabaw. Dla każdego (miłośnika architektury) coś miłego 🙂
Po wyczerpującym ale jakże pełnym wrażeń dniu czas na powrót. Wracamy na przystanek autobusowy, który zabierze nas na lotnisko (tzn. te 2km od lotniska oczywiście). Wylot o godzinie 8 dnia następnego. Lotnisko w Bergen jest naprawdę świetne dla miłośników spania na lotniskach. Jest tam nawet specjalna strefa komfortu, gdzie znajdują się super wygodne, rozkładane fotele – specjalnie dla szalonych podróżników. Niestety aby się tam dostać trzeba być na lotnisku wcześnie, zwykle około 20 już wszystkie miejsca są zajęte. Nam tez się nie udało „załapać” ale to nic, bo i pozostałe miejsca na lotnisku są bardzo wygodne do spania. Po chwili poszukiwań znajdujemy wygodny i ustronny kąt gdzie rozkładamy nasze „graty” i szykujemy się do spania. Noc mija bardzo spokojnie. Rano szybka poranna toaleta i czas wracać. To był kolejny, bardzo udany wyjazd!